Wpatrzony w oczu głębię
czuję jak ciało płonie
myślę co bardziej pragnie
serce, usta, czy dłonie.
Krok, nogi same niosą
dłoni nieme spotkanie
twarz tonąca we włosach
ust szept na powitanie.
Palce drobniutkim kroczkiem
suną jak baletnice
buzia w rumieńcach tonie
szczęściem skrzą się źrenice.
Plecy,deski teatru
dreszcze, iskier tysiące
piersi w dłoni uścisku
jak śniegi topniejące.
Warg namiętna rozmowa
języków prędkie kadryle
po brzusia nieboskłonie
fruwające motyle
Grom z otwartego nieba
wprost do wypełnionych czar
uniesienia ulewa
pożądania gasi żar.
Idol