czuliście kiedyś w sobie ogromną pustkę?
takiej, której nie da się załatać "dobrym" słowem,
ani żadnym uczynkiem?
czuliście się kiedyś tak jak byście nie istnieli?
jak każdy najmniejszy ruch przyprawiał was o mdłości,
a samo myślenie sprawiało masę bólu?
widzieliście kiedykolwiek tak smutnego człowieka,
którego smutek widać było tylko dzięki oczom?
myśleliście kiedyś o tym by coś w tym życiu odmienić
żeby przestać wewnętrznie cierpieć?
a co jeśli próbowaliście setki razy i wciąż jest tak samo?
czy trzeba walczyć o każdy łyk powietrza?
takiej, której nie da się załatać "dobrym" słowem,
ani żadnym uczynkiem?
czuliście się kiedyś tak jak byście nie istnieli?
jak każdy najmniejszy ruch przyprawiał was o mdłości,
a samo myślenie sprawiało masę bólu?
widzieliście kiedykolwiek tak smutnego człowieka,
którego smutek widać było tylko dzięki oczom?
myśleliście kiedyś o tym by coś w tym życiu odmienić
żeby przestać wewnętrznie cierpieć?
a co jeśli próbowaliście setki razy i wciąż jest tak samo?
czy trzeba walczyć o każdy łyk powietrza?