Elia

 
registro: 07/06/2016
Pieprzę wszystko i wybieram ścieżkę podyktowaną przez me serce... czy Wam to odpowiada czy nie..."
Pontos94mais
Próximo nível: 
Pontos necessários: 106
Último jogo
Pool Live Pro

Pool Live Pro

Pool Live Pro
6 anos 76 dias h

***B***

   -Panie, jest zbyt ciemno, nawet dla nas 
   - Nie możemy znaleźć żadnego śladu - pochylił nisko głowę. Jego kruczoczarne włosy, spływając kaskadą gładziły niemalże świeżo pachnący mech u jego stóp. Troje ostatnich z jego gatunku Tropicieli przykucnęło tuż za jego plecami w pełnej pokory pozie.
   -Rozbijmy obóz Panie, włóczęga twierdził, że to gdzieś tutaj, lecz był na wskroś pijany a Twoi ludzie nie raczyli poczekać by wytrzeźwiał
Był wściekły, nie potrafił powściągnąć gniewu drżącego w głosie.
   - Nie tym tonem niewolniku - dźwięczny, rażący wrażliwe uszy głos przeszył ciemność niczym stal. - Jesteś tylko psem na łańcuchu. Moim psem - szepnął pochylając się i chwytając szponami brodę Treona, choć nawet szept wydobywający się przez zniekształcone wargi, brzmiał ostro i bezlitośnie. Był w dobrym humorze, po wyssaniu większości krwi z biednego włóczęgi. Uśmiechnął się okrutnie, cofnął dłoń, na długich pazurzastych palcach osadziły się maleńkie krople krwi Tropiciela. Rozdwojonym językiem z rozkoszą skosztował krwi gorętszej niż ludzka. - Kiedyś będziesz mój - pomyślał.
   -Rozstawić namioty! -ryknął nie znoszącym sprzeciwu głosem
   - Możesz odejść psie.... na razie.... - zimny śmiech rozlał się echem we wszystkich kierunkach,między ciemnymi, potężnymi pniami drzew.
   Treon wycofał się nie unosząc głowy. Zbyt dobrze znał cenę, którą trzeba było zapłacić za każde najmniejsze okazanie braku szacunku. Jego szerokie plecy poorane były bliznami. Jedna na drugiej niczym mapa tworzona dłonią szaleńca. Na jego bladej twarzy wyraziście odznaczały się dwie rubinowe blizny. Pamiątka po nocy gdy na jego osadę - ostatni bastion rasy Tropicieli - napadnięto by wybić ostatnich z nich. Dzieci wzięto do niewoli by wykorzystać ich talent, zaklęty w pozbawionych źrenic czarnych oczach. Był jednym z tych nieszczęsnych, którym odmówiono łaski śmierci.

Jeszcze bez tytułu....:)

               Dni mijały jeden po drugim. Przyjemne, pełne gwaru i słońca lato, powoli ustępowało miejsca chłodnej i wilgotnej jesieni. Wiadomości ze świata, rzadko docierały do zapomnianego przez Bogów miejsca w którym zamieszkała. Długo szukała tego ustronia, by w spokoju odpocząć od ludzkiej natarczywości i zregenerować siły, potężnie nadwątlone serią ostatnich zdarzeń. Cielesne rany dawno się zagoiły, pozostawiając po sobie tylko kilka wyblakłych blizn. Za to dusza wciąż potrzebowała czasu by posklejać się w jedno. Każda śmierć lub raczej życie, którego nie udało jej się ocalić, było niczym dziura wyrwana w płótnie przez pędzącą strzałę. Niby wiedziała, że zrobiła co w jej mocy, jednak ból nie był ani trochę lżejszy z tą świadomością.
                Od dziecka wiedziała, że jej magiczny "dar" jest w równej mierze przekleństwem. Jej opiekun był dobrym i mądrym człowiekiem, czasem spoglądał na nią ze smutkiem w swych dziwnych, jasnozielonych oczach. Myślał, że nie dostrzegła tych spojrzeń. Widziała, lecz nie dała po sobie poznać jak wielki niepokój w jej duszy zradza się w każdej z takich chwil. Tak wiele ją nauczył. Treningi z łukiem i sztyletami choć wyczerpujące i bezlitosne, uratowały nie tylko jej życie. Jego jednak nie ocaliły - nie tym razem. Łzy znów zalśniły w stalowych oczach a z piersi wyrwał się niekontrolowany, bolesny szloch. To niesprawiedliwe, gdyby nie on już dawno nie byłoby jej na tym świecie. Teraz została sama, choć tyle jeszcze pozostało pytań, tak mało wiedziała o swym "darze", nie potrafiła nawet na dłużej niż kilka sekund, nad nim zapanować. Kto teraz będzie ją uczył? Kto powstrzyma, gdy straci kontrolę? Ilu ludzi zabije wcale tego nie chcąc, przez swą niewiedzę?
                Otrząsnęła się czując, że jeszcze chwila i rozpadnie się na kawałki. On nie tego dla niej chciał, nie po to zginął dając jej czas na ucieczkę, by teraz użalała się nad sobą, roztrząsając coś na co i tak w tej chwili nie miała wpływu.
              - Muszę poćwiczyć - powiedziała głośno do siebie - Koncentracja i skupienie....
Chwyciła łuk i kołczan i pobiegła prawie niewidoczną ścieżką w głąb lasu. Nie wiedziała, że stawia właśnie kroki w stronę nieuchronnego początku kolejnej walki, na którą nie była jeszcze gotowa. Decyzja jednak nie należała do niej......

PŁONĄC

Jestem wściekła
Aż nosi mnie Furia
Ogień trawi wnętrzności i duszę
Gardzę sobą za swoje tchórzostwo 
Za każdą "racjonalną" decyzję
Za to co robię, bo muszę
Nienawidzę swojej słabości
Pozwoliłam uwięzić część siebie
W klatce fałszywej moralności
Skuć w dyby durnych zasad
Przysypać konwenansami
Choć wiem że to wszystko brednie
Które stworzyliśmy my sami


Zgrzeszyłam przeciwko sobie
Parszywa klątwa zaniechania
Marnuję czas mi przyznany
Na życie i "gór" zdobywanie
Już starczy, trzeba unieść głowę
Odpowiedzieć na trudne pytania
Przestać nad sobą użalać
I przestać wbrew sobie działać

To przecież jest wręcz żałosne
Czas scalić rozdartą duszę
Stać się Panią swojego losu
I najzwyczajniej ..... Wziąć Cię..... po prostu
Wiem, że Ty chcesz..... A Ja .....muszę......
https://www.youtube.com/watch?v=vCMsm7vk1Tc

Bo mnie nie obchodzi władza... to nie na moje nerwy...:)

Boję się ciemności, gdy jestem sam.
Zapalam świeczkę - nie chcę tego robić na Twym grobie,
ale wiem, że kiedyś moje serce spocznie obok Twego.
Chciałbym poczuć Cię choć raz.

Świat zwariował, świat oszalał,
chce odebrać mi Ciebie.
Żaden system mnie nie kupi,
żaden system mnie nie sprzeda!

Jesteś projekcją moich marzeń,
jesteś obrazem moich pragnień.
Tak, to prawda, czasem tracę wiarę,
podli ludzie nie pomagają.

Policyjny gaz wyciska ostatnią łzę,
przedzieram się przez barykady uprzedzeń.
Moje marzenia giną pod gruzami
tego śmierdzącego świata!

Ludzie zajdą dalej, jeżeli ich nie prowadzisz.
Zostawmy ich samych, niech biegną, dokąd chcą.
Tam może wreszcie znajdą to, czego szukają
i pojmą, że życie trwa tylko raz.

Nie mam już sił otwierać innym oczu.
Oboje wiemy, jak uchronić się przed światem
i wiesz, że błądzimy w tej otchłani,
mamy siebie, nie jesteśmy sami!

Mnie nie obchodzi władza,
mnie interesuje wolność.
Nas nie obchodzi władza,
nas interesuje wolność. 

Włochaty po raz drugi... bo lubię... 
I tak cho...nie mi niedobrze od tej całej politycznej rozszalałej zawieruchy wokoło..... Gdzie nie spojrzeć wszędzie wszyscy tak namiętnie przerabiają coś czego i tak nie ruszą choćby mieli IQ wyższe niż Einstein.... 
Pozdrawiam bez ale.... wszystkich....

TKACZ

Każdego dnia biegnąc
Oddalając się i zawracając
Gnana tęsknotą
Zataczam coraz szersze kręgi
Choć chcę zatrzymać się w ich centrum.....
Ale nie mogę....
Spoglądam tylko tęsknie
Choć sprawiam sobie ból
I po chwili znów pędzę
Łzy suszy wiatr
Towarzyszący .... zawsze
Łamane źdźbła trawy 
One są niewinne
Powstaną już za chwile
Ja nie mam tego szczęścia...
Skazana, wiecznie poszukująca
Oddech się rwie lecz nawet to
Nie odcina od bólu
Zatrzymuję się na chwilę
Oczy same kierują się w stronę tego
Co w tym życiu nieosiągalne
Z gardła wyrywa się coś
Co zapewne miało być śmiechem
Doceniam Twój niewybredny dowcip Tkaczu
Natrudziłeś się nad płótnem mego życia
https://www.youtube.com/watch?v=Ud4HuAzHEUc